Jak co roku, w każdy pierwszy weekend września odbywa się Puchar Polski w Boulderingu w Zakopanem — 12. Zako Boulder Power im. Bogusia Probulskiego. Zawody, na których trzeba być, więc i naszej reprezentacji nie mogło zabraknąć : Adam Nowak , Szczepan Podolec , Krzysiek Szalacha (pierwszy raz jako obserwator).
Długo zastanawiałem się co pisać w tej relacji, a czego nie pisać i niestety trzeba napisać też o tych słabych stronach zawodów, ale od początku.[spacer height=”20px”]
Eliminacje to 10 boulderów i 1,45 godziny na ich pokonanie. Problemy wyglądają naprawdę super i takie były w opinii zawodników, a z mojego punktu widzenia jako obserwatora dobrze się je oglądało. Nasi zawodnicy już prawie godzinę przed startem się rozgrzewają, nie jest to jednak takie łatwe biorąc pod uwagę, że jest 10*C i pada deszcz, a ścianka do rozgrzewki jest żenująca (niektóre ściany mają większy campus). Dodatkowo 30 minut przed startem trzeciej grupy zaczęło padać i jest to kolejny problem, ponieważ zadaszenie ścianki jest zbyt małe co powoduje, że na materacu zbiera się woda. Jest to duże utrudnienie dla zawodników, którzy zamiast skupić się na pokonaniu bulderu usiłują wysuszyć buty przed próbą. Przez pierwsze 30 minut wspinania można było zauważyć, że chłopaki się dogrzewają na baldach a dopiero po tym czasie widać, że Szczepan i Adaś zaczynają naprawdę walczyć na przystawkach. Baldy były tak zróżnicowane, że tam gdzie ślini zawodnicy spadali tam słabsi nie widzieli trudności, każdy znalazł coś dla siebie.


Jak to bywa na zawodach nie mogło zabraknąć kolejek pod baldami, a spowodowane jest to robieniem dodatkowo kategorii Amator (osobiście twierdze że jest to pomyłka, bo przecież zawody rangi Pucharu Polski są dla zawodników a nie dla amatorów dla amatorów są zawody towarzyskie a nie Puchar Polski). Warto wspomnieć o bardzo ważnej rzeczy jaką jest zakup przez PZA szczotek na zawody, co prawda trwało to parę lat ale najważniejsze że są i nie trzeba już wozić po Polsce własnego sprzętu do czyszczenia chwytów!
Podsumowując zawody muszę z przykrością napisać, że brak odpowiedniego zadaszenia ścianki sprawił, że tylko świetnie nakręcone bouldery uratowały te zawody.
Ostateczne chłopaki nie dostali się do półfinału i wrócili do Rzeszowa. Ciekawe jak dziś przebiegać będą dalsze zmagania na Zako (padać ma znacznie bardziej niż wczoraj).
Krzysiek Szalacha